Madera oczami innych: Cztery pory roku w siedem dni – Madera w marcu

Madeira: Mercado dos Lavradores in Funchal #madeira

Ilu ludzi, tyle spojrzeń na wyspę. Każdy przyjechał tu w innym składzie, w innym celu i odkrywał ją po swojemu. Dlatego też, aby przedstawić czytelnikom inne spojrzenia na wyspę, oto nowa seria wpisów: „Madera oczami innych„, gdzie gościć będziemy wpisy od innych podróżników…

 

Dziś gościmy Nicolę z bloga Nicole’s Travel Journal, która na Maderę wyjechała z biurem podróży TUI i zatrzymała się w Dom Pedro Garajau. Od niej dowiecie się więcej na takie tematy jak: wakacje i pogoda na Maderze w marcu, egzotyczne owoce Madery, oraz o tym jak mieszka się w miasteczku Garajau. 

 

SYTM: Opowiedz mi o swojej podróży –  Kiedy odwiedziłaś Maderę, jak długo trwał wyjazd i z kim podróżowałaś? Oraz forma- czy była to organizowana wycieczka czy wszystko zorganizowaliście sami? Gdzie się zatrzymałaś?

Na Maderze spędziłam tydzień w marcu tego roku [2018]. Na wyspę zabrali mnie rodzice i to z nimi spędziłam ten wyjazd. Oni zarezerwowali hotel – Dom Pedro Garajau – oraz loty, korzystając z biura podróży Tui. Na miejscu od rezydenta kupiliśmy dwie wycieczki objazdowe w języku polskim, ale zwiedzaliśmy także na własną rękę.

Plusem wykupienia wycieczek było to, że autokar zawiózł nas w wiele miejsc w krótkim czasie i mieliśmy zapewnione obiady oraz degustację. Myślę, że byłoby ciężko objechać wyspę, korzystając z komunikacji miejskiej, nie można byłoby też spróbować tradycyjnej Ponchy (lokalny alkohol) z wybranego baru, jeśli prowadziłoby się samochod. Natomiast minusem wycieczek było to, że na zobaczenie niektórych miejsc (Półwysep św. Wawrzyńca), było odrobinę za mało czasu, ale i tak uważam, że były dość dobrze zorganizowane. Zatrzymaliśmy się z kolei w niewielkim miasteczku nad oceanem – Garajau.

SYTM: Czy polecacie turystom pobyt w Garajau podczas ich podróży na Maderę? Jakie są Wasze opinie o Garajau?

W Garajau było bardzo spokojnie, były dobrze zaopatrzone sklepy spożywcze, wiele restauracji, w których można było zjeść obiady i kolacje w przystępnych cenach, co dla nas było dużym plusem, ponieważ w hotelu jedliśmy jedynie śniadania. To, co zaskoczyło nas najbardziej, to to, że w wielu z nich porcje jedzenia były olbrzymie. Zdarzyło się, że porcja dla jednej osoby składała się z trzech wielkich talerzy, dlatego warto zamówić mniej i najwyżej „domówić” coś jeszcze za chwilę lub udać się do baru Neptuno na końcu głównej ulicy, gdzie porcje według nas były w sam raz, obsługa bardzo miła, a jedzenie dobre i domowe. W dodatku można tam było bez problemu dostać słynną rybkę – espadę. Dodam jeszcze, że mimo wszystko, nie polecam zamawiać zup na Maderze. Próbowałam wielu różnych, w wielu różnych miejscach i nigdzie nie trafiłam na taką, która byłaby po prostu dobra (praktycznie wszystkie były bez smaku, źle lub wcale niedoprawione). 

 

 

W Garajau była też duża kawiarnia, w której wybór ciast i ciasteczek był ogromny, a ceny bardzo niskie (słodkości, kawa w cenie ok. 1,2 euro). Można tam było także kupić chleb, kanapki, sok, herbatę. Nam udało się także zamówić świeże kanapki na drogę (poprosiliśmy rano, by przygotowali je na świeżo po południu, na konkretną godzinę i przed samym wyjazdem je odebraliśmy).

Miasteczko Garajau było dobrym miejscem wypadowym do stolicy wyspy, Funchal. Autobusem dojeżdżaliśmy tam w ok. 15 minut. Było też gdzie spacerować, ponieważ w miasteczku było wiele uliczek i kręta droga prowadząca nad ocean – na wzgórze/klif z widokiem lub na plażę w Garajau. Na plażę w Garajau można było się też dostać kolejką linową. 

Ścieżka do Posągu Cristo Rei w Garajau. PHOTO: Say Yes To Madeira
Statua Chrystusa w Garajau. PHOTO: Say Yes To Madeira
Plaża w Garajau - w oddali widok na zatokę Funchal. PHOTO: Say Yes To Madeira
SYTM: Dlaczego wybraliście akurat Maderę? Jaki był najważniejszy cel Waszej podróży?

Wyjazd na Maderę był dla mnie prezentem urodzinowym i niespodzianką. Maderę wybrali moi rodzice. Dlaczego akurat to miejsce? Tego nie wiem, ale myślę, że mogli brać pod uwagę dość niską cenę podróży w tym kierunku, w miarę dobrą pogodę, na którą liczyliśmy na Maderze oraz termin, który musieli wybrać akurat w marcu.

SYTM: Czego się spodziewałaś po wyspie? Czego najbardziej wyczekiwałaś – co chciałaś najbardziej zrobić / zobaczyć?

Przed wyjazdem naczytałam się o przedziwnych owocach, które można spotkać na wyspie i nie mogłam doczekać się, by ich spróbować. Przed wyjazdem zrobiłam też własną listę miejsc do zobaczenia. Znalazły się na niej: Porto Moniz i naturalne baseny, stolica Funchal, a w niej przede wszystkim ulica Santa Maria i kolorowe drzwi, targ egzotycznych owoców i liczne ogrody/parki, Półwysep św. Wawrzyńca.

Naturalne baseny wulkaniczne w Porto Moniz na Maderze
Porto Moniz. Fot: nicolestraveljournal
Wodospady na Maderze
Fot: nicolestraveljournal
SYTM: Wrażenia– czy Madera spełniła twoje oczekiwania? Czy byłaś zawiedziona, czy wręcz przeciwnie?

Spodobała mi się Madera. Byłam zachwycona „Sztuką otwartych drzwi”, falami w Porto Moniz, Półwysep św. Wawrzyńca mnie oczarował. Widoki zapierały tam dech w piersiach, ale po wyjeździe został też lekki niedosyt… Pogoda niestety nie była tak piękna, jak myśleliśmy. Kwiaty nie w pełni jeszcze rozkwitły, wieczory były zimne. Mgła, deszcz i wiatr przeszkodziły nam, gdy byliśmy na Cabo Girao oraz Pico do Arieiro, na którym ja trzęsłam się z zimna.

Na szczęście przed złą pogodą dało się uciec. Wystarczyło wsiąść w autobus i pojechać do sąsiedniej miejscowości, by trafić na słońce i parę stopni więcej na termometrze, bo pogoda na wyspie w każdej części była zupełnie inna.

Właśnie pogoda oraz rozkłady jazdy autobusów, których nie udało nam się rozszyfrować przez cały wyjazd, były dla mnie największym zaskoczeniem. Pogoda zmieniała się co pięć minut i co tysiąc przejechanych metrów.

Półwysep św Wawrzyńca na Maderze
Półwysep św. Wawrzyńca Fot: nicolestraveljournal
SYTM: Co pobodało ci się najbardziej? Co polecasz najbardziej, co turyści koniecznie powinni odwiedzić, zrobić, sprobować? Potrafiłbyś podać swoje trzy typy na twoją listę „Trzy najlepsze na Maderze”?

Jeśli miałabym wybrać tylko trzy miejsca, to zdecydowanie poleciłabym zobaczenie Funchal, Porto Moniz i Półwyspu św. Wawrzyńca, który jest jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie do tej pory widziałam w życiu.

Spróbowałabym natomiast espady – idealna na obiad lub kolację. Podczas zwiedzania Funchal sięgnęłabym po ciepły chlebek „Bolo de Caco”, a na deser i kawę wybrałabym się do kawiarni, w których ceny były bardzo przystępne a wybór ciast i ciastek ogromny.

Stare Miasto w Funchal: Sztuka otwartych drzwi Fot nicolestraveljournal
Stare Miasto w Funchal: Sztuka otwartych drzwi. Fot: nicolestraveljournal
SYTM: Co Ci się najmniej podobało lub zawiodło cię? Co odradzasz turystom? Czy jakieś atrakcje mogą spokojnie i bez żalu ominąć?

Nie zachwyciły mnie lewady, mieszane uczucia wzbudziła we mnie Santana, w której można zobaczyć urocze trójkątne, ale też dość komercyjnie wyglądające, domki. 

Myślę też, że nie wybrałabym się do płatnych ogrodów w okolicach stolicy poza sezonem. Były one na mojej liście miejsc do zobaczenia, zwłaszcza Monte Palace Tropical Garden, ale na miejscu okazało się, że ceny były dość wysokie, w dodatku ogród z zewnątrz nie prezentował się zbyt ciekawie, dlatego zrezygnowaliśmy z pójścia tam. Rozmawialiśmy także z osobami, które się zdecydowały na wejście i nie były zachwycone, dlatego myślę, że można ominąć tę atrakcję, przynajmniej poza sezonem.

SYTM: Jak smakowały Ci dania i napoje z Madery? Czy jest coś za czym tęsknisz?

Jedliśmy na mieście, w różnych restauracjach, w różnych miejscowościach. Większość dań, które zamówiłam, były smaczne, ale nie zawsze były to typowe dla wyspy potrawy. Ja tęsknię za „Bolo do Caco”, a moi rodzice pewnie za ciastkami typu „Pastel de Nata” i podobnymi. Jak już wyżej wspomniałam, nie poleciłabym zup na Maderze i uważałabym na wielkość porcji, bo niejednokrotnie porcja dla jednej osoby wyglądała jak porcja dla co najmniej trzech.

Na pewno warto też spróbować owoców o przedziwnych nazwach i wyglądzie – słynnych „ananaso-bananów”, „pomidorowych marakui” i innych. Na targu w Funchal był największy wybór, tych wspomnianych wyżej oraz innych, tropikalnych owoców. W sklepach spożywczych lub typowych warzywniakach ich nie spotkaliśmy.

Jak smakowały egzotyczne owoce? Jak myślisz, gdzie najlepiej jest kupować owoce na Maderze?

„Ananaso-banany” (owoce monstery) jak dla mnie w smaku były połączeniem banana i kiwi. Nie zachwyciły mnie i nie otwierało się ich najłatwiej, ale na pewno są jednym z ciekawszych okazów na Maderze, więc i tak warto ich spróbować. „Pomidorowe marakuje” (a tak naprawdę tamarillo, nie marakuje) były chyba najmniej smaczne, ale każda inna, czy to klasyczna, czy cytrynowa marakuja była pyszna i to je chyba najbardziej polecam. 

Na targu mogliśmy wszystkich owoców spróbować, sprzedawcy sami zachęcali nas do podejścia (czasem zbyt nachalnie!), dawali jednorazowe łyżeczki lub nakładali owoce na wierzch dłoni, dzięki czemu mogliśmy przekonać się od razu, które najbardziej nam odpowiadają, choć usłyszałam też kątem ucha, że do tych do spróbowania niektórzy sprzedawcy dodają cukier, by owoce były słodsze. Czy to była prawda, tego nie wiem, ale my nie zauważyliśmy różnicy między nimi, a tymi kupionymi. 

Ceny na każdym stoisku były inne, a różnice w nich czasem były dość znaczące, dlatego warto się przejść po targu, by przypadkiem nie przepłacić. Myślę, że warto też dodać, że w piątki i soboty często jest największy wybór, ale też największy tłum.

SYTM:  Czy przywiozłaś jakieś pamiątki z Madery?  

Dla mnie najlepszą pamiątką z podróży są zrobione zdjęcia i krótkie filmy, dlatego rzadko kiedy przywożę ze sobą pamiątki, które można kupić.. Z Madery jednak przywieźliśmy drobne upominki dla rodziny (głównie słodycze, napoje) i różne owoce z Mercado dos Lavradores do spróbowania oraz pyszne, świeże awokado. Awokado i marakuje bez problemu mogliśmy kupić i zjeść w domu, bo jeszcze przez dwa, trzy tygodnie od powrotu były świeże. Najszybciej dojrzał owoc monstery.

SYTM: Jeśli musiałabyś nadać krótki tytuł swojej wyprawie, opisać ją jednym zdniem, to jakbyś swoją wyprawę podsumowała?

„Madera – zielona wyspa, na której doświadczyłam czterech pór roku w zaledwie siedem dni.”

Nicola ma na swoim blogu kilka wpisów z Madery – nie zapomnijcie zajrzeć do niej!

Tymczasem zapraszam do obejrzenia jej urodzinowego filmiku z wczasów na Maderze:

 

Madeira in March; Weather in Madeira Island in March ~ Madera wiosną - Pogoda i urlop na Maderze w marcu #madeira #madeiraisland #portugal
Madeira Island blog - Share your Madeira story on our blog #guestpost #madeira #travel #travelblog

Comments (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *