Ślub na Maderze w czasie obostrzeń (+ o zrównoważonych ślubach słów kilka)

Zdjęcia © Miguel Ponte Wedding Photography

Finn (Irlandia) i Huib (Holandia) pobrali się na Maderze (Portugalia) w lutym 2021 – okresie z dość surowymi obostrzeniami dotyczącymi COVID-19, które miały wpływ zarówno na podróże, jak i śluby. Ale jak widzimy, nic nie mogło stanąć na przeszkodzie ich miłości…

Uwilbiam przeprowadzać wywiady z parami na temat ich ślubu na Maderze, ale dziś mamy coś, czego jeszcze na naszym blogu nie było – wpis gościnny napisany przez nikogo innego niż piękną pannę młodą – Finn. Bardzo nam miło, że poświęciła swój czas, aby podzielić się swoją historią ślubną, polecić naszą anglojęzyczną konsultantkę i udzielić nam kilku praktycznych wskazówek dotyczących zrównoważonych ślubów.

Jeśli chcielibyście skontaktować się z anglojęzyczną konsultantką, która zorganizowała ślub Finn & Huib, wyślijcie zapytanie poprzez formularz po angielsku:

Natomiast jeśli preferujecie ślub po polsku, z pomocą naszej polskojęzycznej konsultantki, skorzystajcie z formularza w wersji polskiej.

Nasz #coronaelopement na Maderze…

AUTORKA WPISU:

Finn van der Aar

Finn van der Aar

www.saltwaterstories.me

Sustainable Living 🌱
Plant Based Recipes 🍉
Marine Scientist 🐋
Ambassador @cleancoasts
Author @gillbooks

Zawsze planowaliśmy ślub tylko we dwoje, a w późniejszym terminie duże przyjęcie dla przyjaciół i rodziny. Obecna sytuacja związana z pandemią sprawiła, że nasz plan stał się… koniecznością. W Irlandii (skąd pochodzę) maksymalną dozwoloną liczbę gości w 2020 roku zniżono ze 100 do zaledwie 25 (bez przyjęcia). Nie mówiąc już o stresie związanym z ciągle zmieniającymi się datami i obostrzeniami.

Przeprowadzka na Maderę natomiast była naszym marzeniem od dawna. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że będzie to możliwe w 2020 roku, ale kiedy ograniczenia w obu krajach zostały stosunkowo złagodzone w grudniu, postanowiliśmy wykorzystać okazję. Przeprowadziliśmy się w samą porę – w Sylwestra podziwiać mogliśmy niesamowity pokaz fajerwerków nad Funchal. A zanim ograniczenia ponownie zaostrzyły się, mogliśmy nacieszyć się naszym ukochanym świątecznym Funchal pięknie przystrojonym lampkami bożonarodzeniowymi.

Przed przyjazdem na Maderę dużo rozmawialiśmy o tym, że byłoby to także idealne miejsce na ślub. Szukaliśmy czegoś skromnego i nieformalnego, najlepiej przy plaży, gdzie pogoda byłaby przyjemna. Chcieliśmy nieformalnie, ale mile spędzić ten dzień z najbliższymi, przy dobrym jedzeniu i drinkach.

Pandemia oczywiście wcale nie ułatwiała planowania. Na organizacji formalności ślubnych spędziliśmy kilka miesięcy (jestem Irlandką, a mój mąż jest Holendrem). Na Maderę polecieliśmy bez dokumentów, bo niestety nie dotarły one na czas. Dosłano je nam w późniejszym terminie, dosłownie na ostatnią chwilę.

Długo moglibyśmy mówić o trudzie organizacji podczas pandemii. Do tego, przez brak dokumentów na czas, przeleciała nam przed nosem data ślubu, którą wybraliśmy na początku. Na pewno stres związany z organizacją skończył się kilkoma siwymi włosami więcej na głowie.


Wszystko zmieniło się, kiedy skontaktowaliśmy się z Say Yes to Madeira i porozmawialiśmy z Edytą. Dzięki niej nawiązaliśmy współpracę z niesamowitą anglojęzyczną konsultantką ślubną. W jeden dzień zmieniła ona wszystko diametralnie i od tego czasu zaczęłam nazywać ją moim zbawiennym aniołem! Zaledwie kilkoma telefonami rozwiązała wszystkie nasze problemy!

Wszystko zmieniło się, kiedy skontaktowaliśmy się z Say Yes to Madeira i porozmawialiśmy z Edytą. Dzięki niej nawiązaliśmy współpracę z niesamowitą anglojęzyczną konsultantką. W jeden dzień zmieniła ona wszystko diametralnie i od tego czasu zaczęłam nazywać ją moim zbawiennym aniołem! Zaledwie kilkoma telefonami rozwiązała wszystkie nasze problemy!

Kiedy się spotkaliśmy z naszą konsultantką po raz pierwszy, natychmiast przypadliśmy sobie do gustu. Mało tego – okazało się nawet, że kilka tygodni wcześniej, zupełnie przypadkiem, siedzieliśmy obok siebie na obiedzie w restauracji. Przypadek, czy przeznaczenie..?

Niestety, krótko przed naszym spotkaniem organizacyjnym dowiedzieliśmy się, że Irlandia prawdopodobnie zamknie swoje granice. Nagle przepadły nasze plany pozostania na Maderze jeszcze przez kilka miesięcy. Musieliśmy pobrać się jak najszybciej, zanim będziemy zmuszeni opuścić wyspę.

Czy konsultantka da radę zorganizować ślub w mniej niż tydzień?

Oczywiście, nasza konsultantka dała radę bez problemu zorganizować nasz ślub w tak krótkim terminie. Spotkaliśmy się raz jeszcze, odebrała nasze dokumenty, a potem już było z górki.

Skontaktowaliśmy się również z fotografem ślubnym z Madery, Miguelem Ponte, aby sprawdzić, czy jest jakakolwiek szansa, że będzie dostępny w tak krótkim czasie. Okazało się, że był! To także było świetną niespodzianką, biorąc pod uwagę, że zwykle rezerwowany jest on z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Personel Castanheiro Boutique Hotel, gdzie obsługa była przewspaniała, zorganizował nam natomiast pokój o podwyższonym standardzie (dziękujemy!).

Tak więc… podsumowując: 16 lutego (moje urodziny!) zameldowaliśmy się w hotelu, 17 lutego pobraliśmy się wczesnym rankiem… a trzy dni później – 20 lutego – siedzieliśmy już w samolocie powrotnym do Irlandii. To był tydzień!

Na mojej stronie www.saltwaterstories.me zazwyczaj piszę o zrównoważonym rozwoju i mojej pracy jako biolog morski, a nie o moich bliskich, więc jest mi trochę trudno opisać taki osobisty dzień…. jednak było idealnie! Wszystko, na co liczyłam spełniło się – choć jednak nie – było właściwie o wiele lepiej niż kiedykolwiek mogłabym to sobie wyobrazić.

17-02-2021!

Nasz wielki dzień zaczęłam kąpielą w basenie na dachu naszego hotelu (podczas gdy mój przyszły mąż wciąż drzemał), a potem oboje zeszliśmy na wielkie, wspaniałe śniadanie. Tak marginesie: jeśli ktoś, tak jak ja, ma celiakię lub dietę bezglutenową, bardzo polecamy hotel Castanheiro Boutique Hotel. Hotel ten był pod tym względem absolutnie najlepszym miejscem na wyspie.

Potem pojechaliśmy na chwilę do centrum miasta, aby zakupić kilka ostatnich rzeczy oraz kwiaty na wiązankę ślubną. Zawsze marzyłam o zrobieniu własnego bukietu ślubnego i tak też zrobiłam – używając mieszanki liści z lokalnych kwiaciarni w pobliżu hotelu, kwiatów z kwiaciarni Tulipa i kilku róż wyciągniętych z bukietu, który przysłał nam tata. Potem wróciłem do hotelu, gdzie sama przygotowałam fryzurę i makijaż ślubny. Jeśli chodzi o manicure i pedicure, pomogła mi w tym urocza Monica z salonu Funchal Hair and Beauty.

Po załatwieniu tego wszystkiego zostało nam też trochę czasu, aby porozmawiać z rodzicami i przyjaciółmi, zanim przyjechała po nas konsultantka.

W małym miasteczku o nazwie Santa Cruz spotkaliśmy naszą urzędnik, a także fotografa Miguela. Niedaleko urzędu znaleźliśmy idealne miejsce na ceremonię – pod palmami i tuż przy plaży.

Zanim spotkałam naszą konsultantkę myślałam, że nasza ceremonia będzie musiała odbyć się w urzędzie stanu cywilnego. Na szczęście myliłam się – mogliśmy bez problemu pobrać się na świeżym powietrzu, do tego zaraz przy oceanie, co było najbardziej magiczną rzeczą dla nas. Oboje jesteśmy surferami i kochamy ten klimat, więc nie mogliśmy prosić o nic więcej.

Nasza konsultantka pełniła podczas ceremonii rolę tłumacza. Podczas ceremonii uśmialiśmy się wszyscy. Słuchanie swoich trudnych do wymówienia nazwisk po portugalsku i angielsku było naprawdę fajne, ponieważ oboje kochamy języki (między sobą komunikujemy się po angielsku, irlandzku, holendersku, hiszpańsku i francusku).

Chociaż wiele osób decyduje się na napisanie własnych przysięg ślubnych, my nie czuliśmy takiej potrzeby. Jesteśmy razem od dawna i w pewnym sensie wszystkie obietnice mamy już za sobą. Bardzo podobała się nam treść naszej ceremonii, odnośnie wzajemnego szacunku, wsparcia i miłości.

Zaraz po przysiędze Miguel zabrał nas na małą sesję zdjęciową. Szczerze mówiąc, sesja nie była dla nas aż tak ważna, jak dla…. naszych mam, które braku ślubnych zdjęć na pewno by nam nie wybaczyły :). Myślę, że musiało to być dla Miguela bardzo zabawne, że bardziej niż sesją byliśmy podekscytowani możliwością pierwszego toastu Ponchą już jako małżeństwo (Wypad na dobrą, lokalną Ponchę to naszym zdaniem chyba konieczność podczas ślubu na Maderze). Zaowocowało to kilkoma absolutnie zabawnymi zdjęciami, które chyba nigdy nie przestaną nam się podobać.

This image has an empty alt attribute; its file name is Corona-pandemic-wedding-Madeira-Island-10.webp

Po powrocie do Funchal szybko się przebieraliśmy i spotkaliśmy z przyjaciółmi w barze na dachu hotelu Se Boutique (jedno z moich ulubionych miejsc na wyspie). Cudownie było się zrelaksować i porozmawiać, delektując się dobrym drinkiem i dobrym towarzystwem przy zachodzącym słońcu. Zakończyliśmy dzień szampanem przy basenie w Castanheiro Boutique Hotel i kolacją tylko we dwoje. Nie mógł to być bardziej doskonały dzień!

Zrównoważone śluby

Jak wspomniałem wcześniej, część mojej pracy polega na pisaniu o zrównoważonym rozwoju i zawsze chciałam odzwierciedlić to w moim ślubie. Oto kilka kluczowych rzeczy, które zrobiliśmy, aby ślub był bardziej zrównoważony;

Elopement: czyli kameralny ślub bez wielu gości zazwyczaj oznacza mniejszy ślad węglowy (i mniej generowanych odpadów). Wiem, że nie jest to opcja dla wszystkich, oraz sami także mamy plany większej imprezy dla znajomych w przyszłości, jednak zawsze będziemy starać się urządzić przyjęcie w jak najbardziej zrównoważony sposób.

Stroje: Pan Młody miał już pasek, okulary przeciwsłoneczne i buty, dokupiliśmy tylko spodnie, kurtkę i koszulkę. Jeśli zaś chodzi o mnie – zamówiłam obie sukienki (jedną na uroczystość + drugą bardziej swobodną sukienkę, którą założyłam później) z drugiej ręki poprzez aplikację Depop (tylko 25 euro za sukienkę!). Do sukni ślubnej przyszyłam sama czarną wstążkę w dniu ceremonii. Moje buty ze skóry wegańskiej pochodzą z butiku w Funchal. Naszyjnik był pożyczony od jednej z moich najlepszych przyjaciółek („coś pożyczonego, coś niebieskiego”), a bransoletka (irlandzkich projektantów Newbridge Silver) także kupiona była z drugiej ręki (Depop). Torebka natomiast pochodzi ze sklepu Indiazinha w Funchal.

Kwiaty, jak wspomniałam, pochodziły z lokalnej kwiaciarni i sprzedawców kwiatów w okolicy. Mój pierścionek zaręczynowy jest autorstwa irlandzkiego projektanta Chupi – wszystkie jego elementy są wykonane z przetopionego złota. Pozostałe pierścionki są pamiątkami po mojej babci i mamie.

Autor zdjęć ♡ Miguel Ponte Photography

Miguel Ponte to nie tylko przemiła osoba, ale także wielokrotnie nagradzany fotograf ślubny z Funchal. Dostępność wybitnych, profesjonalnych i cenionych lokalnych fotografów ślubnych, takich jak Miguel, to kolejny powód, dla którego warto wybrać Maderę na ślub, miesiąc miodowy oraz wszelakiego rodzaju sesje. Zobaczcie sami:

Pamiętajcie – wszystkie zdjęcia w tym artykule należą do © Miguel Ponte Photography i podobnie jak wszystkie zdjęcia na naszej stronie nie mogą być reprodukowane, kopiowane, edytowane lub publikowane w innym miejscu bez zgody Pary Młodej i autora.

Chcielibyśmy podziękować Finn i Huib za podzielenie się swoją uroczą historią ślubu na Maderze podczas pandemii, rekomendacjami naszej anglojęzycznej konsultantki oraz zdjęciami z dnia ślubu.

To była historia ślubu Finn i Huib – czy chcielibyście na Maderze napisać także swoją?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *